Wednesday, December 28, 2005

„Anioły i ptaki”

Ostatni papieros zgasł dziś w popielniczce
Na ścianie żadnej twarzy już nie ma
Ona siedzi w kącie sama
Za oknem opadł już zmrok
Wszystkie duchy idą spać
Złość już nie szkodzi teraz nikomu

Żal i smutek gryzą ludzkie myśli
Zasłaniają ciągle twarz nie pomagając nikomu
Dlaczego nic cię już nie śmieszy
Dlaczego nic nie daje ci sił
Po co bronisz się tak przed tym
Przecież i tak stać się musi

Narysuj na szybie znów swą twarz
Obnaż mi swoje myśli
Pokaż mi teraz całą siebie
Nie udawaj że nic nie rozumiesz
Nie próbuj okłamywać już dłużej mnie.

Czemu nie mówisz mi już nic
Mimo że co dzień mijamy się
Życie znów spłatało nam zło
Nasze chęci odleciały jak ptaki
Ich pióra spadły na moją twarz

Jak bardzo chciał bym
Tak bardzo chciałbym
By to były Anioły

Wzbijające się wśród chmur
By obłoki dotykały mych dłoni
By wiatr rozwiał twoje włosy
By twoje dłonie dotykały moich ust

Już nie słyszę skrzydeł trzepotu
Już nie czuje życia chwil
Spraw by moje ciało żyło
By znów chciało ŻYĆ!